Idąc przez las, doszli na przedmieścia
Amsterdamu. Gdy chłopcy zobaczyli miasto, popadli w zachwyt. Wszystko było
unowocześnione i piękne, a zarazem całkiem inne od ich znajomego świata.
- Zaprowadzę was do
mojego przyjaciela. Ma na imię Jaś i prowadzi muzeum filmowe z waszych czasów.
Myślę, że na pewno wam pomoże – oznajmił im Piotrek.
- To wspaniale!-
wykrzyknął ożywiony Dawid.
- Nie wiem, z czego
się tak cieszysz. To przez ciebie tu utknęliśmy. Lepiej się módl, żebyśmy znaleźli tam jakiekolwiek
informacje, które pomogą nam wrócić do domu.
Godzinę później znaleźli się przed budynkiem
otoczonym wodą i unoszącym na platformie jak pozostałe. Stanęli na okrągłym
dysku otoczonym barierką, który podwiózł ich w górę do drzwi.
-Tutaj was zostawię.
Znajdźcie Jasia i powiedzcie, że ja was przysyłam. – powiedział i pożegnał się
z nimi.
Chłopcy weszli do
środka, wszędzie były szklane gabloty a za nimi tocząca się akcja znajomych im
filmów i bajek. Po chwili dostrzegli pochylonego nad srebrnym biurkiem
mężczyznę.
- Dzień dobry, szukamy
właściciela tego muzeum. – oznajmił Konrad.
- Witam, to ja. W czym
mogę pomóc.
- Przysłał nas do pana
przyjaciel Piotrek. Powiedział, że może nam pan pomóc dojść do Hajmdala.
- Oczywiście, ale
będzie was to kosztować 100 hakarów.
- Co to takiego?
- Waluta
płatnicza w Amsterdamie - odpowiedział
Jaś i nagle jedna ze szklanych gablot wciągnęła go do środka.
- Niesamowite!-
wykrzyknęło równocześnie rodzeństwo z wytrzeszczonymi oczyma.
- Musimy zdobyć
pieniądze i dostać się do Azgardu!- Dawid podskakiwał z iskierkami
szczęścia w oczach.
- Coś wymyślimy,
chodźmy- odpowiedział mu brat.
Chłopcy chodzili po mieście i szukali
zajęć, którymi mogliby zarobić pieniądze. Pomimo wielkiego wysiłku do wieczora
zarobili tylko 5 hakarów. Wykończone dzieci zaczęły się zastanawiać, gdzie
mogłyby przenocować, gdy usłyszały wołanie o pomoc. Po chwili spostrzegli
topiącą się staruszkę, a wokół niej pływające jagody.
- Zaraz pani
pomożemy!- krzyknął Konrad.
Obaj chłopacy
podbiegli do wody i wspólnymi siłami wyłowili tonącą kobietę.
- Och, dziękuję wam,
mogę was o coś poprosić? – zapytała staruszka.
- Proszę bardzo,
chętnie pani pomożemy - odpowiedział Dawid z uśmiechem na ustach.
Konrad jednak bardzo
wycieńczony całym dniem skrzywił się niechętnie do brata.
- Czy moglibyście
wyłowić moje jagody? Nawet nie wyobrażacie sobie jak trudno w tych czasach o
dobre owoce. Obiecuję, że czeka was nagroda.
Rodzeństwo wzięło się
do pracy i po jakimś czasie pani z jagodami poprosiła ich, żeby pomogli jej
zanieść koszyk pełny owoców do jej domu. Zatrzymali się przed ogromną, pięknie
zdobiona posiadłością.
- Jest już bardzo
późno. Zapraszam was do domu na kolację i nocleg - oznajmiła starsza kobieta.
- Dziękujemy, bardzo
nam się to teraz przyda - odpowiedział starszy brat.
- Nie, to ja wam
dziękuję. Uczynne z was dzieci. A oto wasza nagroda - pani z jagodami zerwała z
małego, ozdobnego drzewka przy
frontowych drzwiach kilka diamentów i dała je każdemu chłopcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz