ROZDZIAŁ III


 
     Idąc przez las, doszli na przedmieścia Amsterdamu. Gdy chłopcy zobaczyli miasto, popadli w zachwyt. Wszystko było unowocześnione i piękne, a zarazem całkiem inne od ich znajomego świata.
- Zaprowadzę was do mojego przyjaciela. Ma na imię Jaś i prowadzi muzeum filmowe z waszych czasów. Myślę, że na pewno wam pomoże – oznajmił im Piotrek.
- To wspaniale!- wykrzyknął ożywiony Dawid.
- Nie wiem, z czego się tak cieszysz. To przez ciebie tu utknęliśmy.  Lepiej się módl, żebyśmy znaleźli tam jakiekolwiek informacje, które pomogą nam wrócić do domu.
   Godzinę później znaleźli się przed budynkiem otoczonym wodą i unoszącym na platformie jak pozostałe. Stanęli na okrągłym dysku otoczonym barierką, który podwiózł ich w górę do drzwi.
-Tutaj was zostawię. Znajdźcie Jasia i powiedzcie, że ja was przysyłam. – powiedział i pożegnał się z nimi.
Chłopcy weszli do środka, wszędzie były szklane gabloty a za nimi tocząca się akcja znajomych im filmów i bajek. Po chwili dostrzegli pochylonego nad srebrnym biurkiem mężczyznę.
- Dzień dobry, szukamy właściciela tego muzeum. – oznajmił Konrad.
- Witam, to ja. W czym mogę pomóc.
- Przysłał nas do pana przyjaciel Piotrek. Powiedział, że może nam pan pomóc dojść do Hajmdala.
- Oczywiście, ale będzie was to kosztować 100 hakarów.
- Co to takiego?
- Waluta płatnicza  w Amsterdamie - odpowiedział Jaś i nagle jedna ze szklanych gablot wciągnęła go do środka.
- Niesamowite!- wykrzyknęło równocześnie rodzeństwo z wytrzeszczonymi oczyma.
- Musimy zdobyć pieniądze i dostać się do Azgardu!- Dawid podskakiwał z iskierkami szczęścia  w oczach.
- Coś wymyślimy, chodźmy- odpowiedział mu brat.
    Chłopcy chodzili po mieście i szukali zajęć, którymi mogliby zarobić pieniądze. Pomimo wielkiego wysiłku do wieczora zarobili tylko 5 hakarów. Wykończone dzieci zaczęły się zastanawiać, gdzie mogłyby przenocować, gdy usłyszały wołanie o pomoc. Po chwili spostrzegli topiącą się staruszkę, a wokół niej pływające jagody.
- Zaraz pani pomożemy!- krzyknął Konrad.
Obaj chłopacy podbiegli do wody i wspólnymi siłami wyłowili tonącą kobietę.
- Och, dziękuję wam, mogę was o coś poprosić? – zapytała staruszka.
- Proszę bardzo, chętnie pani pomożemy - odpowiedział Dawid z uśmiechem na ustach.
Konrad jednak bardzo wycieńczony całym dniem skrzywił się niechętnie do brata.
- Czy moglibyście wyłowić moje jagody? Nawet nie wyobrażacie sobie jak trudno w tych czasach o dobre owoce. Obiecuję, że czeka was nagroda.
Rodzeństwo wzięło się do pracy i po jakimś czasie pani z jagodami poprosiła ich, żeby pomogli jej zanieść koszyk pełny owoców do jej domu. Zatrzymali się przed ogromną, pięknie zdobiona posiadłością.
- Jest już bardzo późno. Zapraszam was do domu na kolację i nocleg - oznajmiła starsza kobieta.
- Dziękujemy, bardzo nam się to teraz przyda - odpowiedział starszy brat.
- Nie, to ja wam dziękuję. Uczynne z was dzieci. A oto wasza nagroda - pani z jagodami zerwała z małego, ozdobnego drzewka  przy frontowych drzwiach kilka diamentów i dała je każdemu chłopcu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz